Pielęgnacja naturalna to do niedawna był dla mnie całkiem obcy temat. Jasne, czasem kupiłam sobie kosmetyk oznaczony jako naturalny, ale raczej dlatego, że skusiły mnie recenzje niż z powodów związanych ze środowiskiem albo zdrowszym dbanie o siebie.
Od pewnego czasu jednak staram się w życiu dokonywać bardziej zdrowych wyborów. Od kilku lat odżywiam się zdrowo, dbam, by w moim życiu nie brakowało aktywności fizycznej, gdy odczuwam dyskomfort lub czuję, że coś się ze mną dzieje, konsultuję to z lekarzem. Teraz przyszedł czas na naturalną pielęgnację. Docelowo chciałabym ze swojej kosmetyczki i łazienki wyeliminować kosmetyki, których skład pozostawia wiele do życzenia, albo które są testowane na zwierzętach. Wierzę, że krok po kroku uda mi się to zrobić.
Poniżej znajdziesz krótkie recenzje kosmetyków naturalnych. Nie wszystkie się u mnie sprawdziły, więc będę szukać ich odpowiedników. Lista nie obejmuje kosmetyków kolorowych, do makijażu, bo tutaj, przyznaję się szczerze, nadal stosuję drogeryjne produkty.
Odżywcza pomadka z peelingiem, Sylveco
Jeden z moich absolutnych hitów! Nigdy wcześniej nie używałam pomadki z peelingiem, więc nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, ale bardzo się polubiliśmy z kosmetykiem Sylveco. Lubię zapach tej pomadki oraz wielkość drobinek. Na początku stosowałam ją kilka razy dziennie, aż doprowadziłam usta do względnego porządku, teraz profilaktycznie stosuję wtedy, kiedy mi się przypomni. Dzięki niej moje usta stały się gładsze i przyjemniejsze w dotyku.
Cena: ok. 11 zł.
Olej ze słodkich migdałów, Nacomi
Olej ze słodkich migdałów kupiłam po to, żeby poprawić stan cery, nadać jej blasku. Pod tym względem nie zauważyłam efektu wow, ale pewnie też za krótko stosowałam olejek, bo zaczęłam poszukiwać czegoś o silniejszym działaniu (np. dobrego serum na noc). Teraz używam olejku jako odżywki do włosów. Nakładam go na końcówki i zmywam podczas regularnego mycia głowy kilka godzin później.
Cena: ok. 10 zł za 30 ml
Szampon Organic Grape & Honey, Organic Shop
Kompletna porażka! Dałam temu szamponowi trzy szanse i nic z tego nie wyszło. Za każdym razem moje włosy były bardzo suche i nie chciały się rozczesać. Mam trudne w pielęgnacji włosy. Są bardzo cienkie, ale przy tym jest ich sporo. Nie chcą się układać, trudno się rozczesują. Być może jestem więc skazana na szampony z SLS? W każdym razie ten od Organic Shop u mnie się nie sprawdził :(. Miałam nadzieję, że nawilży włosy i trochę odciąży skórę głowy (dużo się stresuję, co na skórze bardzo się odbija), a tu klops!
Cena: ok 10 zł.
Żel pod prysznic Organic Macadamia & Avocado, Organic Shop
O tak! Uwielbiam ten żel :). Lubię go za praktyczne i wygodne opakowanie z pompką, za konsystencję, a przede wszystkim za zapach! Mi ten zapach przypomina białe landrynki, które w dzieciństwie uwielbiałam. Sam cukier, ale zjadłabym je teraz ;). Żel jest też łagodny w działaniu, nie wysusza mi skóry, która i tak jest dość sucha. Polecam, zwłaszcza że można go kupić w Biedronce.
Cena: ok. 7 zł
Peeling enzymatyczny Organic apricot & mango, Organic Shop
Peelingi enzymatyczne zazwyczaj są delikatne i ten też przez producenta jest tak określany. I sama nie zauważyłam, żeby było inaczej. Zmywałam kosmetyk po około 8 minutach i co najwyżej raz zdarzyło mi się, że cera była zaczerwieniona. Wiem jednak, że u niektórych osób peeling spowodował duże podrażnienie (zgaduję, że z powodu zawartych kwasów) Co do efektów, to nie zauważyłam spektakularnych. Po użyciu skóra była gładsza w dotyku, natomiast nie widziałam pozytywnego wpływu peelingu na zmniejszenie częstotliwości pojawiania się niespodzianek ;).
Cena: ok. 10 zł
Woda z czystka, Make Me Bio
To zdecydowanie mój ulubieniec z tego zestawienia, chociaż pamiętam, że nasze pierwsze spotkanie nie można było zaliczyć do udanych ;). Woda z czystka ma bardzo specyficzny zapach. Normalnie nie przeszkadzają mi zioła, ale ta woda pachnie naprawdę intensywnie. Z czasem się do tego przyzwyczaiłam, chociaż Luby do tej pory wącha mnie po jej użyciu i śmieje się, że śmierdzę ;). Ot, takie związkowe heheszki-sucharki.
Wracając do wody, ma działanie oczyszczające i rzeczywiście zmniejsza niedoskonałości. Od czasu do czasu, zwłaszcza gdy mam stresujący moment w życiu, wysypuje mnie wokół ust i na brodzie. Zauważyłam, że woda dobrze radzi sobie z łagodzeniem takich stanów zapalnych i zmniejszaniem ich. Mam też bardzo nierównomierny koloryt skóry (lata trądziku robią swoje). W niektórych miejscach, zwłaszcza na policzkach, po miesiącu używania widzę poprawę. Na pewno będę stosować dalej i to nie będzie moja ostatnia buteleczka :).
Cena: ok. 20 zł
Żel myjący do twarzy, Biolaven Organic
Jak on cudnie pachnie! Jeśli lubicie zapach soku winogronowego, to pokochacie żel myjący do twarzy Biolaven. Zakochałam się w nim od pierwszego użycia: bardzo dobrze zmywa resztki makijażu po płynie micelarnym, nie wysusza, no i ten obłędny zapach! Z całego serca polecam, nie widzę wad :).
Cena: ok. 16 zł
Krem do twarzy na dzień, Biolaven Organic
Krem z tej samej serii co powyższy żel również cudnie pachnie. Ma fajną konsystencję, szybko się wchłania, nie pozostawia filtru. Jak najbardziej nadaje się pod makijaż. Nie zauważyłam jednak spektakularnego działania w postaci nawilżania. Skończę opakowanie i potem będę szukać czegoś bardziej nawilżającego. Niemniej jednak, jeśli podobnie jak ja dopiero zaczynasz testować kosmetyki naturalne, śmiało wypróbuj ten krem. Jest delikatny i wydaje mi się bardzo podobny do kremów drogeryjnych/aptecznych. To takie bezpieczne przejście między jednym a drugim światem kosmetycznym ;).
Cena: ok. 25 zł
Maseczka witaminowa fitoaktywna, Babuszka Agafii
Kupiłam tę maseczkę skuszona jej pozytywnymi opiniami, ale niestety u mnie się nie sprawdziła. To maseczka o działaniu rozgrzewającym, które mi nie odpowiadało. Po zmyciu cera była mocno zaczerwieniona. I choć zaczerwienienie dość szybko schodziło, to jednak nie zauważyłam odżywienia cery. Użyłam jej trzy razy i za każdym razem miałam takie samo nieprzyjemne odczucie.
Cena: ok. 6 zł
Woda z płatków róży, Venus Nature
Na koniec trzy kosmetyki z Rossmanna. Jak pewnie zauważyłyście, od pewnego czasu można w tej sieci drogerii kupić kosmetyki reklamowane jako naturalne (marka Venus Nature). Kupiłam dwa takie produkty. Pierwszym z nich jest woda z płatków róży. Stosowałam ją przez kilka miesięcy, dodając do kąpieli lub bezpośrednio na twarz. Szczerze mówiąc, dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że w składzie oprócz wody różanej jest… gliceryna! Akurat u mnie ten składnik dobrze się sprawdził i rzeczywiście fajnie nawilżał, ale jednocześnie pozostawiał delikatny tłusty filtr. Nie żałuję, że przetestowałam ten produkt, jednak teraz przerzucam się na wodę różaną z Make Me Bio.
Cena regularna: 12,99 zł
Masło Shea, Venus Nature
To moje pierwsze masło shea, więc nie mam żadnego porównania, ale lubię je. Bardzo fajnie natłuszcza stopy. Użyłam go też, gdy otarłam sobie skórę i tutaj zadziałało bez zarzutu. Ostatnio doczytałam, że to masło rafinowane, więc nie jest to super kosmetyk, ale dokończę opakowanie, bo nie ma sensu wyrzucać masła, skoro może się właśnie przydać do natłuszczania stóp albo robienia odżywczych masek na dłonie. Generalnie jednak to dla mnie nauka, żeby staranniej czytać etykiety albo dopytywać producentów przed zakupem, gdy coś jest niejasne.
Cena regularna: 13,99 zł
Olejek do ciała rokitnik bio & amarantus bio, Alterra
Ten olejek zobaczyłam u PiggyPeg przed promocją na naturalne (albo „naturalne”) kosmetyki w Rossmannie. Akurat szukałam czegoś takiego, więc chętnie kupiłam. I jestem bardzo zadowolona! Olejek pozostawia skórę przyjemną w dotyku, gładszą, bardziej nawilżoną. Super jest też opakowanie z pompką, bardzo na plus. Tylko zapach… Niby neutralny, taki oleisty, ale jednak fajnie by było, gdyby pachniał intensywniej i przyjemniej, bo stosujemy go z Lubym do masażu :D.
Cena regularna: 19,99 zł
Kosmetyki z zestawienia kupiłam w Triny, Rossmannie oraz w Biedronce (szampon i żel z Organic Shop). To dopiero mój początek z pielęgnacją naturalną, więc z chęcią przyjmę wszystkie rekomendacje. Teraz szukam:
- dobrego serum do cery problematycznej (z tendencją do wyprysków i nierównym kolorytem),
- fajnie nawilżającego, ale lekkiego kremu na dzień,
- podkładu mineralnego z w miarę mocnym kryciem,
- mocno regenerującego kremu do rąk (YOPE?),
- kremu do cery trądzikowej dla Lubego (przede wszystkim zmniejszającego zaczerwienienia i wypryski).
Dajcie znać, czy używacie któregoś z tych kosmetyków. I czy macie swoich naturalnych ulubieńców :).