Zapewne zastanawiacie się, czemu Was tutaj zgromadziłem. Otóż sprawa jest poważna. Bonobo (czyli ja, Kinga) poprosiła mnie, żebym napisał coś z okazji dnia chłopaka. Poprosiła dwa tygodnie temu, ale byłem zajęty rozmyślaniem, czy ta kamienica przy rynku to jeszcze barok, czy już może rokoko, więc wiecie, jak to jest, brakło czasu.
Dlatego piszę dzisiaj, w dzień chłopaka. Mój dzień. I robię to, nieskromnie przyznam, heroicznie, ostatkiem sił, bo dotknęła mnie rzecz straszna, nieludzka i bolesna niemal jak podatek dochodowy.
Mam katar.
Pozwolę sobie szybko wyjaśnić, czym mój manifest jest, a jeśli nie podołam i polegnę, to pamiętajcie o mnie, a moje gitary weźcie, nastrójcie i oddajcie Krzysztofowi Krawczykowi. Może opowie Wam o tej miłości, którą przeżył sam.
Otóż mój manifest jest rehabilitacją dla wszystkich mężczyzn, którzy kiedykolwiek wpadli w sidła objęcia Blogerek. Bo czymże, w istocie, jest życie z Blogerką? Niby budzę się jak każdy inny człowiek, piję poranną kawkę i wiem, że niebo gwiaździste nade mną, a prawo moralne we mnie, jednak są rzeczy, które warto wykrzyczeć.
W imieniu swoim oraz milionów mężczyzn Blogerek domagam się:
1. Możliwości SKOSZTOWANIA ciepłego posiłku przed zrobieniem zdjęć,
2. Możliwości wyboru dania, na jakie mamy ochotę, a nie tego, które „ładnie będzie wyglądać na blogu”.
3. Uczciwego informowania nas o tym, że ten „romantyczny spacer po starówce” jest w rzeczywistości sesją zdjęciową na blog.
4. OGRANICZENIA liczby zdjęć z podróży do trzech kart pamięci.
5. Poświęcania nam CO NAJMNIEJ połowy tego czasu, który poświęcany jest kotom i psom. I miziania po głowie też!
6. WYTŁUMACZENIA, co to znaczy „zrób jeszcze raz takie samo zdjęcie, tylko inne”.
7. CZYTELNEGO oznaczania, który profil twarzy jest korzystniejszy.
8. Zaprzestania szantażowania nas tym, że jeśli zapomnimy o rocznicy, to o wszystkim napiszecie na blogu.
9. Zaprzestania szkalowania nas rzekomym brakiem romantyzmu, zrozumienia oraz czułości. Wczoraj, jak dolewałem płynu do spryskiwaczy, z piany utworzyło się serduszko. Jeśli to nie jest romantyczne, to już nie wiem, co jest.
10. Możliwości SAMODZIELNEGO decydowania o dawaniu nowym postom lajków i serduszek.
No dobrze, ale czym w rzeczywistości jest życie z Blogerką? Sztuką eufemizmów. Zapewne doskonale znacie to uczucie, gdy idziecie do restauracji i coś Wam wyjątkowo nie smakuje. Jest niezjadliwe, przekombinowane oraz wygląda co najmniej dyskusyjnie. Co wówczas mówimy? Że danie jest CIEKAWE. Zaś jeśli jesteście na imprezie urodzinowej i wcinacie tort, który trąci lodówą i nie dyga endorfin nawet odrobinkę? Wtedy mówimy, że tort jest DOBRY, TAKI KWASKOWY.
No więc, życie z Blogerką niewątpliwie jest ciekawe. Za to jakie słodkie!
Z serdecznymi pozdrowieniami dla wszystkich Blogerek oraz ku pokrzepieniu serc ich partnerów,
Szymon
PS 25-letni mężczyzna, zadbany, oswojony z człowiekiem szuka domu. Pilne!