Krystyna siedziała w przychodzi i tępo wlepiała oczy w podłogę. Próbowała nie skubać paznokci, bo i tak od tego wiecznego stresu prawie nic z nich nie zostało, więc skupiła swoją uwagę na świeżo umytym linoleum. Śmierdziało jeszcze jakimiś chemikaliami, a w kątach lśniło się od wody. Była tutaj pierwszy raz, co z jednej strony sprawiało, że czuła się nieswojo, a z drugiej dawało jej pewnego rodzaju komfort — nikt jej nie zna, nikt do niej nie zagada. Krystyna, a właściwie to Kryśka, spojrzała chyba już piąty raz na zegarek — dopiero kwadrans po 9. Po coś głupia tu przychodziła tak wcześnie? — Skarciła się w myślach. — Po jaką cholerę w ogóle tu przyszłaś? I już miała się zbierać, ale nim wstała, do poczekalni weszła kobieta w średnim wieku, na oko przed pięćdziesiątką, dobrze zachowana, z delikatnym makijażem i w dopasowanych dżinsach. Kryska wycofała się i znowu wertowała podłogę wzrokiem.
— Pani też do 44? — Zagaiła pięćdziesiątka. — Do doktor Xowskiej?
Kryśka uśmiechnęła się tylko, a co najmniej wykrzywiła usta w grymas przypominający uśmiech, i pokiwała głową, co przynajmniej w naszej kulturze odczytujemy jako „tak”. Wiecie, co innego, gdybyśmy byli w Bułgarii.
— To ja za Panią. Doktor Xowska przyjmuje od 10, prawda? Bo kiedyś to na 10 przyjmowała tylko prywatnie, a teraz na kasę chorych. Nawet lepiej, potem cały dzień wolny, obiad można spokojnie zjeść, serial obejrzeć.
O, gadatliwa się trafiła. — Kryśkę znowu było stać jedynie na ten sam grymas co przed chwilą.
Na szczęście uratował ją odgłos otwieranych drzwi. Tym razem weszła trzydziestka, tego była pewna. Cera w dobrym stanie — jeszcze bez wyraźnych zmarszczek, ale już bez oznak dojrzewania. Nieźle ubrana, a co najważniejsze, pachniała obłędnie. Kryśka skuliła się jeszcze bardziej, myśląc, że jej C-Thru za 20 złotych już dawno wywietrzało.
— O dzień dobry, dzień dobry! — Niemal krzyknęła pięćdziesiątka. — Pani też dzisiaj do doktor Xsowskiej?
Szkoda, że Kryśka nie zorientowała się wtedy, żeby zatkać uszy. Zaczęło się to, co zazwyczaj w kolejkach — opowiadanie o chorobach, członkach rodziny i doświadczeniach związanych z lekarzami. Do pięćdziesiątki i trzydziestki dołączyły jeszcze dwie dwudziestki, jedna w ciąży, druga podejrzewająca stan błogosławiony, a potem kolejne kobiety, ale siedziały za daleko, by Kryśka mogła się im przyjrzeć. I może wszystko byłoby w porządku, gdyby rozmowa nie zeszła na tematy ginekologiczne.
— A u kogo Pani ostatnio była?
— Słyszałam, że nie jest zbyt delikatny.
— Ta stara to podobno potrafi skomentować wygląd pacjentki i to niewybrednie!
— Nie, do Yowskiego już nie pójdę, w życiu! Źle mnie zdiagnozował!
— A wie Pani, ile ja rodziłam? Chyba z 40 godzin, Matko Jedyna! Cud, że mnie pozszywali…
Kryśka czuła, że się dusi. Zawsze tak reaguje na stres. Drugą reakcją jest ucieczka, więc wstała i wyszła z poczekalni, a potem z wielkiego kompleksu medycznego. Dopiero po przejściu z 200 metrów zaczęła się uspokajać i iść wolniejszym krokiem. Trudno, przecież nic wielkiego się nie stanie, jak dzisiaj nie pójdzie do ginekologa. Spróbuje za miesiąc albo dwa… No może trzy. Nieważne, kto by się tym przejmował! To i tak nie był dobry dzień, zapomniała zrobić prania i jedyne czyste majtki, jakie miała, to bawełniane białe gacie kupione rok temu. Jaki wstyd! Dobrze, że nie poszła, oj, jak dobrze!
————————-
Według badania przeprowadzonego na zlecenie Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton” jednym z powodów, dla których kobiety nie chodzą do ginekologa jest wstyd, a co czwarta z Polek uważa taką wizytę za zło konieczne. Wyniki wcale mnie nie dziwią, choć budzą wewnętrzny sprzeciw. Myślę sobie wtedy: kobieto, na Boga! Zrób to raz do roku.
Zdaję sobie sprawę, jak bardzo wizyta u ginekologa stresuje. W końcu rozebranie się przed kimś obcym i położenie na fotelu nie jest niczym przyjemnym. Być może nasłuchałaś się od znanych Ci kobiet o niedelikatnych, niekulturalnych albo wręcz chamskich ginekologach. Niestety, też słyszałam wiele takich opowieści, a najgorzej jest, gdy tak jak Kryśkę, męczą Cię nimi zaraz przed wejściem do gabinetu. Sama przyznasz, że nie jest to najlepsza metoda oswajania z ginekologiem. I tutaj apel do starszych bądź doświadczonych kobiet: nie straszcie swoich córek, wnuczek, siostrzenic, bratanic i przyjaciółek! Każda z nas ma swoją historię i swoje ciało. Jeśli wiesz o ginekologu, na którego skarży się wiele pań, to po prostu odradź wizytę u niego, a poradź lekarza delikatnego, kulturalnego i miłego. Bez niepotrzebnego straszenia, nikomu to nie służy.
Znam kobiety, które już dawno rozpoczęły współżycie, ale nigdy nie były u ginekologa, ponieważ boją się bólu. Badanie ginekologiczne nie należy do najpiękniejszych chwil, jakie Cię w życiu spotkają, ale nie jest też bolesne i, jak mówi moja ginekolog, ten jeden raz w roku trzeba się przemóc, przyjść i potraktować je jak każde inne badanie. Uwierz, dużo zależy od Twojego odprężenia i zaufania do lekarza. Jeśli będziesz umiała podejść do tego ze spokojem, to nie odczujesz nawet dyskomfortu.
Nie zapominaj, że w czasie wizyty możesz powiedzieć o wszystkim, co Cię niepokoi. Możesz również zwrócić lekarzowi uwagę i poprosić go, żeby był bardziej delikatny. To ważne, żebyś przyznała, że będziesz badana pierwszy raz albo że badanie wywołuje u Ciebie stres. Empatyczny lekarz na pewno to zrozumie.
Kryśka bała się zanim jeszcze weszła do gabinetu. Nie wiemy, czy to była jej pierwsza wizyta, czy może ginekolodzy wywołują u niej aż tak duży niepokój. Wiemy jednak, że rozmowy w poczekalni wcale jej nie pomogły, a i Krysia nie była przygotowana psychicznie na wizytę. Chciała ją odwlec w czasie, choć niespecjalnie uważała, że w ogóle musi ponownie udać się do przychodni. A co by było, gdyby w ciele Kryśki już teraz działo się coś niepokojącego, co podświadomie kazało jej umówić się z ginekologiem?
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej o wizycie u ginekologa, nie tylko tej pierwszej, warto zajrzeć na stronę Pontonu. Spróbuj również porozmawiać z bliskimi Ci kobietami i zapytaj, do którego lekarza one chodzą. Poproś, by doradziły Ci, gdzie udać się na pierwszą wizytę czy też wskazały delikatnego i ludzkiego ginekologa. Nie wypytuj o straszne i traumatyczne historie. Przykro mi, jeśli taka historia przytrafiła się Tobie, ale jestem pewna, że znajdziesz życzliwego lekarza.
I pamiętaj, nie bądź jak Kryśka! Badaj się co najmniej raz do roku. Miej nie tylko wspaniały uśmiech, idealnie wyregulowane brwi, cudnie układające się włosy. Jesteś piękna. Bądź też zdrowa!