Już niejednokrotnie wspominałam, że na zajęcia z jogi trafiłam trochę przypadkiem. Miałam kilka prób, dałam sobie z nimi spokój, aż zaczęłam chodzić na siłownię połączoną z klubem fitness. Wtedy przez okno zobaczyłam zajęcia z aerial yogi (jogi na chustach). Pomyślałam, że fajnie byłoby tego spróbować, ale najpierw muszę się przekonać, czy dam sobie radę z jogą na matach. Postanowiłam, że pójdę na zajęcia i sprawdzę, jak mi się spodoba. I przepadłam.
Na początku nie miałam pojęcia, jak stara jest joga, jakie są jej filary. Nie wiedziałam, jakie są rodzaje mat, style jogi, jakie joga daje możliwości… Wszystko było dla mnie nowe i chyba przez to tak cudowne. Już po pierwszych zajęciach zaczęłam szukać książek, artykułów, blogów o jodze. I zajęć na zajęcia wkręcałam się w temat jeszcze bardziej.
Pierwsze tygodnie przyniosły mi radość przede wszystkim z tego, jak zmienia się moje ciało. Widziałam, że staje się silniejsze i bardziej elastyczne. Dopiero potem odkryłam, że powoli patrzę na siebie inaczej. 12 miesięcy z jogą nie pozwoliły mi w pełni siebie zaakceptować i pożegnać się z myślami, które od lat we mnie siedzą, ale dały mi dużo radości. Poznałam fantastyczne, inspirujące osoby. Od każdej z nich można się czegoś dobrego nauczyć: idealnego psa z głową w dół, pieczenia pysznych faworków, wyciskania z życia najwięcej, ile się da. Ci ludzie są dla mnie ostoją. Sześć lat temu odcięłam się od wszystkich, których znałam. Dzisiaj, idąc na zajęcia, cieszę się, że zobaczę znajome twarze.
Co joga dała mi przez ten rok? Zastanawiam się, co napisać, żebyście nie odebrały tego jak banał. Może napiszę tak… Zawsze wiedziałam, że sport rozwija nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Każda aktywność fizyczna wydawała mi się dobrym sposobem, żeby się dobrze ze sobą poczuć. Jednak joga wydawała mi się zbyt nuda, zbyt wolna, zbyt nastawiona na oddech i rozciąganie. Teraz jednak wiem, że joga buduje siłę, poczucie własnej wartości, ale też poczucie harmonii z otoczeniem. Joga dała mi więc wiele radości takiej prawdziwej, wewnętrznej. Czasem w złe dni, wystarczy, że pójdę na jogę i coś się we mnie przez tę godzinę zmienia. Praktyka nie rozwiązuje problemów, ale pozwala spojrzeć na nie z trochę większego dystansu.
Czego więc żałuję po roku? Że nie zaczęłam wcześniej. Na studiach miałam okazję wybrać jogę jako zajęcia z wychowania fizycznego, ale zdecydowałam się na pilates. Bałam się, że na jodze będziemy tylko medytować ;).
Przestrzegam przed takim myśleniem wszystkich, którzy chcą spróbować praktyki, ale obawiają się, że to zajęcia polegająca jedynie na układaniu dłoni w mudry, medytowaniu i śpiewaniu mantr. Joga uczy dużej cierpliwości, świadomego spędzania czasu z samą sobą w milczeniu (kiedy ostatnio to robiłaś?), ale daje też dużą siłę w ciele.
Zdjęcia, które umieściłam w tym wpisie, pochodzą z porannej praktyki na bulwarach konińskich. Kiedyś wstydziłam się praktykować wśród ludzi, dzisiaj stałam się bardziej otwarta. To chyba też zasługa jogi :).
Wiem, że moje wpisy o jodze zainspirowały niektóre z Was do własnej praktyki. Bardzo mnie to cieszy! Dajcie znać, czy praktykujecie jogę, czy chcecie spróbować, czy może raczej uważacie, że joga kategorycznie nie jest dla Was ;).