2016 rok był jak upadek i podnoszenie z kolan. Miesiąc za miesiącem unosiłam się coraz wyżej, by w końcu przyjąć wyprostowaną postawę. Cóż, może jeszcze trochę przygarbioną, ale hej! Czekam z wypięciem piersi na 2017.
Ali Edwrads, blogerka i miłośniczka scrapbookingu, wymyśliła świetną inicjatywę. Wybierz dla siebie jedno małe słowo, które będzie Ci towarzyszyć przez kolejny rok. Moje to PRZESTRZEŃ. Ale o tym w kolejnych postach. Dzisiaj zaś w 16 zdaniach (no dobra, trochę więcej jest tych zdań ;)) opowiem o tym, jaki był dla mnie 2016 rok.
1. Nauczyłam się rezygnować
Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie swojej życiowej drogi bez studiowania. Natomiast w marcu tego roku, bez żadnego przymusu, rzuciłam studia. Ot tak, z dnia na dzień. I śmiało mogę napisać, że to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu. Pisze do Was absolwentka etnologii, która obroniła licencjat na 5, ale nie zrobiła magisterki. Wiem, że wiele osób z mojego otoczenia, w tym znajomi z liceum, uznają moją decyzję za porażkę. Dla mnie to nauka rezygnacji z rzeczy mniej ważnych dla najważniejszych.
2. Poznałam swoją miłość
Na lekcję jogi trafiłam przypadkowo, ale zakochałam się od pierwszego wejrzenia, a raczej od pierwszego Powitania Słońca. Joga to moja miłość, coś, co będzie towarzyszyć mi już zawsze i jestem tego pewna. Nic na przestrzeni kilkunastu ostatnich lat nie nauczyło mnie tylu dobrych rzeczy i nie pozwoliło spojrzeć na siebie łaskawszym wzrokiem.
3. Odkryłam wolność w sobie
Wiesz, że wolność jest w Tobie? Nie na innej planecie? Nie w innym kraju? Bardzo długo próbowałam uciec, znaleźć swoje miejsce. Teraz wiem, że noszę je w sobie.
4. Zdrowie to nie banał
W ciągu ostatnich 5 lat obserwowałam choroby wielu osób z mojej rodziny. Niestety niektóre z nich kończyły się śmiercią, a przy wigilijnym stole zaczęło brakować najbliższych. Tak często bezmyślnie wypowiadamy życzenia, nie zdając sobie sprawy, że zdrowie wcale nie jest banałem, o którym mamy jedynie wspomnieć, dzieląc się opłatkiem.
5. Firma to wyzwanie
Pół roku po rezygnacji ze studiów założyłam swoją działalność. Kończę rok z kilkoma stałymi klientami i dobrą perspektywą rozwoju. Skłamałabym jednak, że pracuję od 8 do 16, od poniedziałku do piątku. Pracuję całymi tygodniami, czasem od 6 do 22, a w tym roku nie miałam urlopu. Pracując tyle godzin na etacie, pewnie zarabiałabym kokosy, ale za nic nie oddałam tego, co wypracowałam przez ostatnie miesiące. Kurczę, chyba jestem z siebie dumna i fajnie jest to móc napisać. Mgr przed nazwiskiem nie ma, jest za to satysfakcja z pierwszego malutkiego sukcesu.
6. Mam inną perspektywę
Rok 2016, w czasie którego zaliczyłam dwie przeprowadzki, rzucenie studiów i założenie działalności, nauczył mnie patrzeć na wiele spraw z innej perspektywy. Moja dusza buntowniczki trochę przystopowała i w końcu zaczynam godzić się ze sprawami, które niegdyś uznałabym za beznadziejne.
7. Nie przestałam przejmować się opinią innych, ale jestem na dobrej drodze
CAŁE ŻYCIE przejmowałam się opinią innych. Wiecie, jak bardzo frustrujące to może być? Dzisiaj, w przedostatni dzień roku, uświadomiłam sobie, że przejmuję się mniej, a zaczynam żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. To bardzo oczyszczające uczucie!
8. Zaczęłam inwestować w siebie
Nigdy nie należałam do zamożniejszej grupy społeczeństwa, ale zawsze było mnie stać na pójście do kina czy kupno książki, co można uznać za luksu w porównaniu z sytuacją wielu osób. Mimo to nie inwestowałam w siebie. Odziedziczyłam po Mamie upiorną cechę stawiania na pierwszym miejscu potrzeb innych, nie własnych. Upiorną, bo moja Mama odeszła w wieku 46 lat i nie zaznała w życiu tych pięknych, egoistycznych chwil. Tylko dzieci, mąż, dom. Uświadomiwszy sobie to, od kilku miesięcy inwestuję w siebie. Co miesiąc opłacam karnet za siłownię, czasem kupię sobie coś fajnego, częściej chodzę do kina i biorę korepetycję z angielskiego. To dobre uczucie.
9. Fajnie jest być wdzięcznym
Wdzięczność. Słowo już tak wyświechtane, że nie wiem, czy jest jeszcze ważne. Spróbuję jednak i będę namawiać Was do okazywania wdzięczności. W tym roku robiłam to o wiele częściej.
10. Żałoba w sercu trwa
Myślałam, że po 2 latach od śmierci Mamy coś się ruszy w moim sercu i poczuję choćby mniejszy ucisk. Boli tak samo, a rok 2016 był pod tym względem jeszcze trudniejszy. Wróciłam do domu, znowu widzę ulubione kąty Mamy, w szafkach spakowane są jeszcze jej niektóre kosmetyki. Kiedy przyjdzie moment, że przestanę traktować je jak relikwie?
11. Czasem mogę pozwolić sobie na więcej
Wiesz, że przez ostatnie 5 lat tknęłam czekoladę może 2 razy? Że nie jadłam smażonego, ostrego, potraw z cukrem? Wyrzeczenia spowodowane dbaniem o cerę doprowadziły mnie do paranoi żywieniowej. Czasem pozwoliłam sobie na lody z ulubionej toruńskiej lodziarni i tyle. W tym roku odpuściłam i pozwoliłam sobie na więcej. Jutro mam zamiar przywitać 2017 z kostką czekolady w ustach :).
12. Słucham swojego ciała
Przez 24 lata nie miałam kontaktu ze swoim ciałem. Nigdy nie byłam z niego zadowolona, ani w czasach okrągłego brzuska, ani bardzo płaskiego. Szerokie biodra, małe cycki, pryszcze. Mogłabym wymieniać tak bez końca. A tu nagle… Odzyskałam równowagę. Przestałam się ciągle krytykować i zaczęłam pracować. Nad cielesnością i nad psychiką. Ciało jest moim przyjacielem, słucham, co do mnie mówi.
13. Robienie zdjęć wciąga
W poprzednim roku nie przywiązywałam wagi do robienia zdjęć. Odkąd mam nową lustrzankę, robię je prawie codziennie. Nie uważam wcale, że to dobrze i z tęsknotą spoglądam na klisze. Wtedy liczyło się pierwsze ujęcie, teraz pstrykasz, póki nie trafisz na idealny kadr. Ale muszę przyznać, że robienie zdjęć wciąga i czuję, że w 2017 roku będę fotografowała jeszcze więcej.
14. Wielu rzeczy nie wiedziałam o kotach
W październiku przybłąkał się do nas Freddie. Nikt go nie szukał, nikt się po niego nie zgłosił. Freddie ma mniej więcej 7 miesięcy i jest uroczym stworzeniem. Najbardziej lubię ten moment, gdy gaszę światło i już po chwili słyszę, jak Fredzio wskakuje na łóżko, ugniata chwilę kołdrę, daje mi baranka i kładzie się obok. Czekam na to każdej nocy.
15. Jestem blondi
Ku mojemu zaskoczeniu jestem blondynką. No… Nie tak do końca, bo od czubka głowy mam brązowe włosy, ale w końcu zdecydowałam się na zmianę. Blondi brzmi dumnie ;).
16. Umiem planować, a nie postanawiać
I najważniejsze w kontekście kolejnego roku: umiem planować, a nie tylko postanawiać. Umiem działać, a nie tylko inspirować się. Umiem żyć, a nie tylko zastanawiać się, jak żyć. Dlatego nie przygotowuję sobie dzisiaj listy postanowień. Mam plany. Mam konkretne plany z rozpisanymi datami i kosztami. Jednym z nich jest stworzenie w domu przestrzeni do praktyki jogi. Już nie mogę się doczekać, aż Wam o tym opowiem!
Żegnam więc 2016 rok bez żalu, ale z dużą wdzięcznością. Dał mi naprawdę wiele: jogę, nowe znajomości, mastermind, pogodzenie ze sobą, powrót do domu, rozwój bloga. Z nadzieją patrzę na na 2017, wiedząc, że może przynieść jeszcze więcej, jeśli na to zapracuję. A chcę pracować!
Masz już swoje podsumowanie? Jeśli tak, koniecznie wklej link! :)