Zastanawiam się, jakby wyglądało moje życie bez jogi. Czy tak samo? Nie mogłabym przecież czuć pustki i tęsknoty za czymś, czego wcześniej nie znałam. Teraz natomiast wiem, jak joga smakuje. Nie zawsze jest kolorowo. Czasem bolą mnie ręce, mam zakwasy, walczę ze swoim ego, frustrują mnie porażki, drżą słabe, staruszkowate mięśnie. Jednak to wszystko nic przy tym, jak się czuję po sesji, kiedy już kładę się w pozycji martwego ciała. To jeden z najwspanialszych powodów praktyki jogi. Drugi jest taki, że można (choćby tylko za pośrednictwem książki) poznać taką osobę jak Agnieszka Passendorfer.
O Agnieszce Passendorfer
Agnieszka Passendorfer jest dziennikarką, coachem i nauczycielką jogi. Możecie ją poznać bliżej na stronie 13lekcjijogi.pl. Agnieszka publikowała w periodykach dla kobiet (m.in. w Cosmopolitan, Sensie) oraz pisze dla bosonamacie.pl. Prowadzi zajęcia w warszawskich szkołach. Jak sama mówi, jest uzależniona od ashtangi (jeden ze stylów jogi).
O książce-dzienniku
Kiedy zamawiałam książkę 13 lekcji jogi, niewiele o niej wcześniej wiedziałam. Poczytałam trochę o autorce oraz opis z okładki, ale umknęło mi, że to książka-kalendarz. I to nietypowy, bo podzielony na 13 miesięcy!
13 lekcji jogi, każda na jeden z księżycowych miesięcy. Lekcja składa się z krótkiego, kilkustronicowego felietonu. Na końcu tekstu znajduje się praca domowa, link do YT, gdzie znajdziesz sesję prowadzoną przez Agnieszkę, dalej zdjęcie i opis pozycji na dany miesiąc, przepis na potrawę dającą energię oraz dziennik, dzięki któremu można obserwować swoją codzienną praktykę. Czytelnik-jogin odpowiada na takie pytania jak „Co sobie postanawiasz w tym miesiącu?” czy „Jak wyglądała twoja joga dzisiaj”.
Przeczytanie książki zbiegło się u mnie z rozpoczęciem domowej praktyki w Internetowym Studio Jogi (opowiem Ci o nim za kilka dni). Tym bardziej ucieszyłam się, gdy zobaczyłam te fragmenty książki, które służą obserwacji własnej praktyki. Miałam duży problem, by zmotywować się do uprawiania jogi w domu. Tak się przyzwyczaiłam do głosu mojej nauczycielki, że niezbyt często ćwiczyłam sama. Świetnie było móc zapisywać swoje odczucia na kartach dziennika.
Teksty wprowadzające do każdego rozdziału zdradzają dziennikarskie przygotowanie oraz doświadczenie Agnieszki Passendorfer. Mimo że mają tylko po kilka stron, są wręcz przesiąknięte emocjami, osobistym przeżyciami, wrażeniami, które przynosi joga bądź jej brak w życiu autorki. Agnieszka pokazuje, że dla każdego joga może być czymś innym. Bez napinki, bez zmuszania się do czegoś, bez nadęcia. Opowiada o tym, jak ciało i duch może się zmienić, ale to wcale nie oznacza rezygnacji z siebie. W lekcji siódmej Strach Agnieszka dobitnie szczerze pisze o tym, co się wydarzyło od momentu wejścia na matę po raz pierwszy aż po dzisiejszy dzień. Nagle przenosimy się do jej świata. Może komuś, kto jogi nigdy nie uprawiał, trudno będzie uwierzyć, że praktyka przyczyniła się do wielkich życiowych decyzji jak rozstanie z mężem czy porzucenie kariery, ale jeśli zaczniesz wchodzić na matę regularnie, zobaczysz, że wszystko może się zmienić. A co najmniej to, co Cię uwiera, zniewala. Na macie zaczyna się od asan, od kontaktu z ciałem i pracy nad ciałem. Ale to tylko wstęp do poznania swojego umysłu.
Ciekawym, a jednocześnie bardzo przydatnym akcentem są kończące rozdziały prace domowe. W końcu była lekcja, jest i zadanie do wykonania. To z pozoru proste zadania, wystarczy tylko przysiąść i pomyśleć, może czasem coś zapisać. Ale czy odpowiedzi przyjdą łatwo? W lekcji dziewiątej Agnieszka zachęca do rozmyślania nad swoimi rytuałami. Kiedy to zrobisz, możesz sobie uświadomić, że niczym kot stałaś się niewolnicą rytuałów. Chociażby takich, które sprawiają, że czujesz się bezpiecznie. O sobie dowiedziałam się, że przed wyjściem z domu ZAWSZE uśmiecham się do siebie w lustrze. Niby niewinne, ale muszę to zrobić, żeby czuć się dobrze, dodać sobie otuchy.
Podejście, które Agnieszka ma do jogi, jest mi bardzo bliskie. Oczywiście ze swoją niespełna roczną praktyką nie mogę porównywać się z doświadczoną nauczycielką, ale jednak czuję podobnie. Czasem jak Agnieszka wchodzę w asany, na które nie jestem gotowa, bo wygrywa ego. Czasem akceptuję ból, bo wiem, że nie zawsze jest zły. Wiem, że duża nagroda w postaci zrobienia stania na głowie w końcu się pojawi, a teraz muszą być cierpliwa i cieszyć się drobiazgami. Nie wyobrażam sobie, jaka powinnam być, skoro jestem joginką (czy raczej uczę się jogi, praktykuję ją) i jak Agnieszka akceptuję, że każdy jest odrębnym światem, żyje w odrębnym świecie, a żaden z tych światów nie jest gorszy.
Nieważne czy dopiero chcesz zacząć praktykować, masz już pierwszy raz na macie za sobą, czy też uprawiasz jogę od wielu lat. 13 lekcji jogi Agnieszki Passendorfer jest dla każdego. Dla Ciebie i dla mnie. Jeśli tylko chcesz, by joga była częścią Twojego życia lub już nią jest, przeczytaj świadectwo Agnieszki i zaobserwuj, co praktyka daje Tobie.